niedziela, 5 grudnia 2010


Nastała zima i zamroziła, dosłownie, prace na budowie. Zaprawa już nie wiąże, więc dokończenie ścianek działowych czy podmurówek pod oknami trzeba odłożyć na lepszy czas. To samo z tynkami i resztą instalacji. No, może za wyjątkiem elektryki. I to byłoby, w tym roku na tyle.

wtorek, 23 listopada 2010




Mamy okna!

środa, 17 listopada 2010







Fundamenty ocieplone i zaizolowane.
Trzeba je jeszcze lekko obsypać ziemią, żeby tyle wody nie gromadziło się wokół ścian fundamentowych. Lekki spad i żwirowata ziemia ułatwiają szybki odpływ deszczówki.

A na zdjęciach tak szło w końcówce ocieplania.

poniedziałek, 15 listopada 2010




Drzwi już są! Niestety na okna poczekamy tydzień dłużej. Dziś niemile zaskoczył nas wykonawca. Producent okien nie nadąża z produkcją i... mamy zwłokę do ok. 25 listopada. Chyba, że dłużej. A więc instalacje, a potem tynki i wylewki przechodzą definitywnie na grudzień. Ale pech!

sobota, 13 listopada 2010



Fundamenty już prawie całe są obklejone hydromaxem. Pozostała tylko ściana frontowa. Ta na razie musi pozostać odkryta. Częściowo także obsypałem fundamenty gruzem i ziemią. Za 2 dni ruszają prace montażowe drzwi, a za kolejne 2 montujemy okna!

niedziela, 7 listopada 2010


Prace przy fundamentach idą spokojnie do przodu. Mam nadzieję, że jeszcze przed zimą południowa część będzie gotowa do przysypania.
Poza tym czekamy:
17 listopada przychodzi ekipa od okien
kilka dni później ekipa od drzwi wejściowych,
a potem ruszają instalacje wodne, ściekowe i grzewcze.

poniedziałek, 25 października 2010




Prace instalacyjne zakończone i odebrane. Mamy wodę i kanalizację!
Kolejny etap to okna i drzwi, czyli SSZ.

środa, 20 października 2010


Woda jest już w budynku. Teraz pora na kanalizację.

piątek, 15 października 2010




Zaczął się kolejny etap. Podłączamy dom do wodociągu i kanalizacji. Jednocześnie próbuję swoich sił jako "ocieplacz" fundamentów. Idzie całkiem dobrze. Odrobina cierpliwości, poziomica i dobry lepik. Tyle trzeba by zrobić to dobrze :)

sobota, 9 października 2010



Uszczelniamy fundamenty. Dziś zrobiliśmy dwie warstwy dysperbitu. To się nazywa robota na czarno. Po wykonaniu przyłącza wod-kan. zrobimy dodatkową warstwę izolacji wodnej i termicznej za pomocą płyt ze wzmacnianego poliuretanu i przysypiemy fundamenty ziemią. Mam nadzieję, że pogoda pozwoli. Na razie jest bardzo OK, choć już zimno.

niedziela, 26 września 2010

Dziś bez zdjęć. Nic się nie zmieniło w stanie faktycznym. Na razie prace zamarły. Ile można było, wymurowaliśmy ścianki działowe. Teraz czekamy na instalatora przyłącza wod-kan. Od niego wszystko zależy, tzn. dalsze prace: elektryka, ścianki działowe, instalacje wewnątrz domu, wylewki i tynki. A wszystko "dzięki" partackim umiejętnościom poprzednich ekip murarskich. Teraz trzeba poprawiać. Zatem ciągle zależymy od pogody. Najbliższe 4 dni ma lać non-stop. Chociaż dach sprawdzimy ;)
Jeśli pogoda dopisze, wykonamy izolacje pionowe fundamentu, może w sobotę 2 października, i może okna i drzwi uda się wprawić? Kto wie?

wtorek, 21 września 2010




Dach gotowy. Dachówki, piorunochron, wywiewki, wyłazy- wszystko na swoim miejscu. Jakość wykonania zostanie przetestowana podczas pierwszych deszczów. Na razie całość wygląda bardzo ładnie i porządnie :)
To była pierwsza ekipa, co do której nie można mieć zastrzeżeń. Zrobili to, na czym się znają.

poniedziałek, 6 września 2010



Diabły dachowe pokryły więźbę folią paraprzepuszczalną. Nadbitka również gotowa. Komin z kominka też :)
Trwają rozmowy na temat przyłącza kanalizacyjnego i wodnego. Nie ma co ukrywać. U nas gównolot będzie sporo kosztował.

piątek, 3 września 2010


Powoli rusza dachowanie. To tylko fragment. Zobaczymy jak długo będzie trwał ten etap. W międzyczasie nadal murujemy kominy. Jak skończymy, efekt będzie widoczny.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010





Koniec sierpnia. Miesiąc miał sprzyjającą pogodę, ale my mieliśmy pecha co do ekip wykonawczych. Kolejna poleciała w siną dal, a my, na pocieszenie, zyskaliśmy kolejne doświadczenie. Coś w nas samych zmieniło się nieodwracalnie. Nie ma już zastanawiania się jak rozmawiać z budowlańcami, jak ich nie urazić, jak przekazać uwagi, by nie wypaść na laika. Coś takiego nie istnieje i nie powinno istnieć od samego początku. Jest chłodny dystans. Owszem nie znamy się, ale mamy kierownika budowy i po konsultacjach z nim decydujemy. W lewo lub w prawo. Nie wstydzimy się zadawać pytań. Nie musimy wiedzieć wszystkiego, ale też nie wierzymy we wszystko co mówią nam wykonawcy. Wszystko musi zostać zweryfikowane.
Co do budowy. Kominy są już wymurowane minimum do poziomu dachu. W kominkowym wylocie wyszliśmy już wyżej, jest już klinkier i pozostały dwa pustaki do zamurowania, by osiągnąć odpowiednią wysokość. Niestety dobra pogoda się skończyła. Dziś i jutro ma lać i to momentami tak mocno jak w maju. Aż się boję. Jedyne co będzie można zrobić to odszałować parter i przygotować go do wymurowania ścianek działowych. Od piątku ma być lepiej. Odetchnę jak będziemy mieli dach. Wtedy zależność od warunków zewnętrznych będzie o wiele mniejsza.

sobota, 21 sierpnia 2010



Ściany szczytowe nareszcie (!) gotowe. Nowi "mistrze" świata w narzekaniu, wyolbrzymianiu problemów, w końcu raczyli wymurować 9 m2 ścian szczytowych. Naprawdę jestem pod olbrzymim wrażeniem. Odliczam dni, jak żołnierz w koszarach, kiedy w końcu skończą murować kominy. Podobno mają być gotowe do środy 25 sierpnia. Pożywiom, uwidim.
A potem proszę uprzejmie won! Takich magików i ściemniaczy dawno nie spotkałem. Dla mnie słowo "murarz" to synonim cwaniaka i nieroba.
Dzień kiedy te męczybuły sobie pójdą uczczę spożyciem dobrego, pszenicznego piwa. Apage murator :)))

środa, 11 sierpnia 2010




Więźba gotowa. Jeszcze kilka dni na wykończenie ścian szczytowych i "dachman" wchodzi do gry.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010



Dach powoli powstaje. Widać już jak będzie wyglądał. Zmówione dachówki i reszta materiałów czekają na składzie. Wygląda na to, że osiągnęliśmy najwyższy punkt w budowie.

wtorek, 27 lipca 2010




Ściana kolankowa zakończona! Za 2 dni zaczynamy z dachem. Czyli, "nadejszła wiekopomna chwiła". Oby pogoda dopisała. A jeszcze kilka dni temu był tylko strop. Zmiany idą na lepsze :)

poniedziałek, 19 lipca 2010





Mamy już gotowy strop, który stopniowo tężeje, krzepnie, by wkrótce móc po nim chodzić, skakać i podziwiać okolicę z punktu, który do tej pory był nieosiągalny. Słowem pniemy się do góry. To już poddasze!

wtorek, 29 czerwca 2010




Chopy, robimy stropy. Nowoczesne, keramzytowe, trwalsze i tańsze. Czyli mniej to cos będzie pracowało, będzie wytrzymalsze na dyskoteki urządzane przez przyszłość narodu, a ponadto dobrze będzie izolować: cieplnie i akustycznie.
Słowem fantastic - plastic :D
Więźba już zamówiona. Czeka na impregnację w tartaku w Beskidzie Małym, a dachówki będą z Beskidu Śląskiego.
Teraz trzeba już zadzierać głowę, żeby oceniać postępy prac. Na razie zbijane są szalunku na wieniec i schody. Potem zamawiamy dużego sztetera i zalewamy dekę. A potem wzniesiemy się nad poziomy tak wysoko, że się Mickiewicz chowa. Ze wstydu :D

piątek, 18 czerwca 2010



II połowa czerwca. Pogoda sprzyja. Mury urosły i.... prace stanęły. Ekipa działa na innej budowie, a nam pozostało patrzeć na to co już jest. Gdyby nie te przerwy pewnie kończylibyśmy dach. Niestety, tak to już jest z ekipami. Szczęśliwie robią mało błędów, a dekarz jest za 4 tygodnie, więc mamy jeszcze czas. Powoli dom staje się tak realny, że aż trudno uwierzyć!

wtorek, 18 maja 2010

Powódź





"Dzięki" powodzi, zaczęło się nam powodzić jak cholera. Póki co, specjalnych zniszczeń nie ma, natomiast plac budowy, fundamenty, wszystko w wodzie.
Gryzie mnie kiedy woda zacznie opadać, kiedy będzie sens i możliwość włączenia pompy i wybrania wody z fundamentów. Bez tego, ani rusz. Jesteśmy spokojnie 3 tyg w plecy z harmonogramem prac. Czytam relacje innych budowlańców. Niektórzy mają naprawdę poważne straty i prawie dosłownie wszystko pod wodą. Dlatego w tej sytuacji, jak mawiał Tales z Miletu, wypada stwierdzić: "srał to pies". Pozostaje cierpliwość, dobra kawa zbożowa i jeszcze lepsze mleko do tej kawy. W końcu nawet po największej burzy w końcu do cholery wychodzi Słońce.